Inteligencja otwarta
Narodziny społeczeństwa sieciowego
Derrick de Kerckhove



Prolog

Wiele czasu upłynęło zanim dostałem się do Sieci. Dopiero po wielu godzinach obgryzania paznokci nauczyłem się jak wysłać pocztą elektroniczną. A jeszcze więcej czasu potrzebowałem na podjęcie decyzji czy przeczytać otrzymana pocztę, czy nie - ze strachu, że będę musiał odpisać. Nie mogłem sobie poradzić ze strumieniami informacji, zalewającymi moje biuro. W maleńkim pomieszczeniu głównego biura McLuhan Program on Culture and Technology, oprócz zwykłej tortury trzech linii telefonicznych ("Czy przy przełączaniu przycisk 'połącz' powinien być włączony, czy nie?!"), mamy też faks, który co dziesięć minut wypluwa z siebie nową wiadomość, trzy telewizory, z których jeden jest często włączony, trzy radia, z których jedno prawie zawsze jest włączone, zwykłą pocztę otrzymujemy dwa razy dziennie, studenci, pracownicy i goście wchodzą i wychodzą przez różne drzwi (niekiedy jednocześnie), i średnio trzy razy na tydzień przeprowadzamy wideokonferencję z kimś na szerokim świecie.

Od lat ludzie dawali mi do zrozumienia, że tak dalej być nie może i że jeśli nie zracjonalizuję swoich zadań, czasu i środków, Program spotka niechybna katastrofa. Ja jednak byłem przekonany, że kiedy człowiek znajduje się w samym centrum wydarzeń, chaos jest świetną rzeczą. To tylko na granicy wiru wydarzeń chaos rozprasza koncentrację i energię. Wydaje mi się, że chaos jest jedynym sposobem, żeby człowiek mógł dowiedzieć się, co się właśnie teraz dzieje. Dla mnie chaos jest jak kalejdoskop, w którym krążą informacje. Ostatnio nie ma dnia, żebym nie pracował online, a w naszym zagraconym biurze dumnie tkwi siedem pecetów połączonych ze światem przez dziesięciomegabitowy szkielet. Codziennie (no, może oprócz kilku niedziel) o każdej porze między dziewiątą rano a północą można tu znaleźć od trzech do dwudziestu osób zajętych pracą lub zabawą. W mojej metodzie zawsze jest trochę miejsca na odrobinę szaleństwa.

Pamiętam chwilę, gdy wreszcie zrozumiałem o co w tym wszystkim w Sieci chodzi. W czasie seminarium, jedna z moich studentek pokazała nam nagranie wideo witryny World Wide Web jakiegoś muzeum i oświadczyła, a my musieliśmy jej wierzyć na słowo, bo nagranie dźwięku nie było możliwe, że kiedy kliknie się na ten oto przycisk, to się usłyszy pogwizdywanie tego oto ptaszka widocznego na fotografii. To jest to! - wykrzyknąłem w duchu. Interaktywny CD-ROM online, w czasie rzeczywistym! To mi się podoba! Niedługo potem ze zdumieniem zdałem sobie sprawę, że rutynowo używam poczty e-mail i że opanowałem wreszcie nowy, przymusowy odruch: jak wygłodniały oczekuję następnego zalogowania i to w coraz krótszych odstępach czasu.

Tu musze jednak zastrzec się, że tak, jak nie jestem nałogowym internautą, tak też nie oglądam nałogowo telewizji. Mam dystans do wszystkich mediów, z wyjątkiem telefonu i komputera. Mimo to zauważyłem, że prawie wbrew sobie bez przerwy spoglądam w kierunku Sieci. Jest wiele rzeczy, których w Sieci bardzo nie lubię: po pierwsze, czekania; następnie mdłych kolorków Windows i Netscape'a; prymitywnej bylejakość większości projektów; od czasu do czasu wyjątkowej płycizny zamieszczanych treści; wreszcie, rzecz jasna, atmosfery podniecenia i sensacji wokół tego wszystkiego, czym jest Sieć. Mimo to rośnie jednak we mnie przekonanie, że kształtuje się oto coś prawdziwie rewolucyjnego, coś, co będzie miało wpływ na nas wszystkich i dlatego powinniśmy to jak najgłębiej poznać. O tym właśnie jest ta książka.

Pracując nad tym tekstem, od czasu do czasu zaglądałem do mojej poprzedniej książki, Powłoka kultury, aby porównać swoje obecne poglądy z tym, co pisałem dawniej. Stwierdziłem, że teraz wiele spraw rozumiem lepiej. Jedną z największych niespodzianek sprawił mi następujący fragment: "Nie tak dawno temu, świat był głupi, a my byliśmy mądrzy. Dziś świat wspomagany komputerami staje się bardzo mądry i znacznie szybszy od nas. Wkrótce nasza wspólna inteligencja techniczna przekroczy indywidualną inteligencję organiczną w szybkości i w integracji. Bardzo interesująca będzie obserwacja, w jaki połączona organizacja percepcji zajmie się środowiskiem i ubóstwem, i jakie kryteria określi dla inżynierii genetycznej. Ale na razie odprężmy się. Jeszcze tam nie jesteśmy".

Od czasu napisania powyższych słów, zmieniłem mój punkt widzenia co do dwóch istotnych spraw. Po pierwsze, uważam, że wspólna nam wszystkim technologiczna inteligencja nie jest "zbiorowa", lecz dokładniej mówiąc "otwarta". Po drugie, wydaje mi się, że właśnie już do tego doszło, i choć nie należy popadać w panikę, na nie ma już czasu na odpoczynek.

Ta książka została napisana w poczuciu nowego wyzwania. Książka Powłoka kultury opowiadała o mediach widzianych jeszcze oddzielnie, ta zaś pokazuje, jak media wciąż otwierają się na siebie i jest próbą odpowiedzi na pytanie jaką konfigurację mogą jeszcze utworzyć. W zasadzie książka Powłoka kultury ma rację, lecz brakuje w niej omówienia skutków porozumiewania się komputerów w Sieci.

Bez względu jednak na to, jak ją nazwiemy: Siecią, Internetem czy Infostradą, wciąż zwiększająca się synergia sieciowych połączeń jest medium komunikacyjnym par excellence, które ustępujące tylko samemu językowi. Jest to więc najbardziej wszechogarniające, najbardziej nowoczesne i najbardziej skomplikowane, ale także najbardziej interesujące medium. Podczas gdy w tym olbrzymim zbiorze hipertekstu, multimediów, rzeczywistości wirtualnej, sieci neuronowych, cyfrowych agentów programowych i sztucznego życia, każde medium zmienia jakąś część naszego życia - nasze sposoby porozumiewania się, pracy czy rozrywki - Sieć zmienia to wszystko na raz, a przy okazji wiele innych jeszcze rzeczy. Internet daje nam dostęp do quasiorganicznego środowiska milionów ludzkich umysłów pracujących jednocześnie nad wszystkim, z którego wszystko jest potencjalnie ważne dla wszystkich. Tę nową kategorię poznawczą określam mianem "inteligencji otwartej".

Przez ten termin rozumiem istotę każdej sieci, a słowo to wywodzi się z Globalnej Pajęczyny. Latem 1991 roku Tim Berners-Lee i jego koledzy z ośrodka CERN opublikowali protokół komunikacji komputerowej WWW, który pozwalał naukowcom na bezpośredni dostęp do zawartości baz danych, bez potrzeby szczegółowego jej przeszukiwania. Prowadziło to w rezultacie do połączenia zawartości wszystkich serwerów na całym świecie z każdym komputerem online. W rezultacie, teraz mamy taki sam dostęp do pamięci świata, jak do swojej własnej. Po pięciu latach Sieć miała już 5 milionów użytkowników, a ich liczba wzrasta wykładniczo. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że powstaje oto nowa gałąź ekonomii, jeśli nawet nie nowa ekonomia.


A jeśli połączymy to zjawisko z szeroko pojętą telekomunikacją, co zasugerowała Esther Dyson et al 2, jeśli weźmiemy pod uwagę łączność przewodową, bezprzewodową oraz kablową, łączność satelitarną i komórkową, a także tysiące stacji telewizyjnych i radiowych, bez wątpienia zdamy sobie sprawę z ogromu zachodzących właśnie transformacji.

Głównymi zmianami technologicznymi leżącymi u podłoża tych wydarzeń była przede wszystkim cyfryzacja wszelkich treści; sprzęgnięcie wszystkich sieci; uproszczenie interfejsów i globalizacyjna rola satelitów.

Przekaz cyfrowy rozbija wszystko na bity, a następnie oddaje przekształconą w taki sposób rzeczywistość do dyspozycji użytkowników komputerów. Przenosząc sferę handlu i przemysłu z królestwa atomów do królestwa bitów, stała się jednym z najważniejszych zjawisk naszych czasów. Na poziomie bardziej fundamentalnym przenosi zaś rzeczy z królestwa materii do królestwa myśli. Bity bardziej niż atomy sprawiają, że materia jest podatna na obróbkę. Dane w postaci cyfrowej powodują, że kształty, zawartość i tożsamość stają się kompatybilne, co przypomina kompatybilność wyobrażeń i idei w naszym umyśle. Rzeczy poddawane cyfryzacji wkraczają teraz do królestwa umysłu.

Technologie interfejsów napędzane niezwykłym połączeniem sztuki i lotnictwa wojskowego prowadzą do coraz ściślejszego związku między programami a sprzętem, umożliwiając kontrolowanie komputerów myślą. Każdy krok w tym kierunku - od dżojstika, klawiatury, myszy, głosu aż do bezpośrednich poleceń wydawanych myślą - sprawia, że nasz związek z komputerem staje się coraz bardziej intymny, coraz bardziej ludzki.

Sieci sprawiają, że ów twór, znany pod nazwą umysłu, może wchodzić teraz w nowe otwarte (nie zbiorowe!) związki. Umysł taki, który wciąż jeszcze nazywamy swoim własnym, w miarę, jak nasze stosunki z nimi stają się coraz bardziej interaktywne, bardziej intymne i bardziej zmysłowe, w coraz większym stopniu wkracza do Sieci.

Istnieją trzy podstawowe warunki nowej ekologii Sieci, przez którą rozumiem zarówno ekonomię związanego z nią przemysłu, jak i nowe, towarzyszące jej społeczne i poznawcze elementy:

1. interaktywność, fizyczny proces łączenia się ludzi, czyli przemysł oparty na komunikacji (przemysł ciała),

2. hipertekstowość, proces łączenia zawartości/treści, czyli przemysł oparty na wiedzy (przemysł pamięci),

3. komunikacjność czyli sieciowa otwartość, umysłowe łączenie się ludzi, czyli przemysł sieci (przemysł inteligencji).

Poczesne miejsce w tym zestawieniu zajmują satelity, ponieważ uzmysławiają ludziom nowy, globalny zasięg ich cywilizacji; pokazują nowe właściwości ich zbiorowego ciała. Zarówno jako pojedyncze osobniki, i jako cały gatunek, ludzie zaczynają widzieć narastającą otwartość między sobą, swoimi ciałami i swoimi umysłami z jednej strony, a planetą z drugiej.

Interaktywność, hipertekstowość i sieciowa otwartość, przez trwałą, samoaktualizującą się synergię komputerów lokalnych, sieci globalnych i satelitów tworzą podstawę planetyzacji zwykłego człowieka, a także planetyzację organizacji, narodów i kontynentów.

Interaktywność

Jeszcze dziesięć lat temu słowo to było znane zaledwie garstce ludzi, a dzisiaj jest na ustach wszystkich. Co tak naprawdę znaczy 'interaktywność'? Jest to relacja między człowiekiem a środowiskiem cyfrowym zapośredniczona poprzez łączący ich sprzęt. W zastosowaniach wojskowych i artystycznych można zauważyć lawinowy wręcz rozwój interfejsów łączących nasze umysły bezpośrednio z komputerami. Dotychczas jednak większość interfejsów była silnie związana z ludzkim ciałem. Nie zaskakuje więc to, że większość badań z zakresu rzeczywistości wirtualnej koncentruje się na dotykowym sprzężeniu zwrotnym. Krótko mówiąc: interaktywność to dotyk.

VR, multimedia i systemy interaktywne są projekcjami wielozmysłowymi. W bogatym elektronicznym środowisku, które stworzyliśmy, pozostajemy często nieświadomie w proprioceptywnych związkach, co oznacza, że źródło naszych reakcji jest tak głęboko uwikłane w mediach, że w ogóle nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Sieci są również rozszerzeniem zmysłu dotyku. Interaktywne sieci, takie jak konferencje telefoniczne i wideokonferencje, angażują zmysł dotyku jeszcze bardziej, gdyż umożliwiają natychmiastowe sprzężone reakcje. Czym jest więc 'obecność' w takiej 'teleobecności'? Jeśli podczas konferencji telefonicznej lub wideofonicznej mogę być jednocześnie 'tu' i 'tam', i jeśli to 'tam' jest na przykład o siedem tysięcy kilometrów od 'tu', to stałem się albo bardzo szybki, albo bardzo duży. Zwykła ko-munikacja wymaga potwierdzenia, że nasza wiadomość została odebrana i na tym właśnie polega prawdziwie 'dotykowy' wymiar tego związku i zarazem istota tego typu obecności.

Od wynalezienia telegrafu aż po powstanie Sieci, ludzkość bez przerwy zagęszczała sieci połączeń. Teraz, powstają nowe formy koncentracji energii ludzkiej w sieciach online, co wcale nie jest pochodną fizycznych skupisk ludności. W Sieci powstają cyfrowe kopie starożytnych miast, takich jak Pompeje, Monte Alban, Çatal Huyuc, Karnak i inne. Zaś prawdziwe, dwudziestowieczne miasta, takie jak Berlin, Florencja czy San Francisco odtworzone w bazach danych i uzupełnione o informacje w czasie rzeczywistym, też są dostępne online. Trójwymiarowe światy wypełnione wirtualnymi budynkami, kipiące od wiadomości i prognoz pogody, pełne starych jak świat społecznych i aspołecznych sposobów bycia - od pozbywania się odchodów wirtualnych psów, po wandalizm wirtualny, który także przyciąga tysiące gości. W Sieci otwierają się centra handlowe, a wirtualne biura zastąpią wkrótce wiele swoich materialnych odpowiedników. Ponieważ coraz łatwiej jest ludziom doznać prawdziwej obecności w wirtualnym otoczeniu, jest wielce prawdopodobne, że wkrótce przeniosą część swoich zajęć z 'przestrzeni rzeczywistej' do środowisk wirtualnych.

Nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, że artyści współzawodniczą z wojskowymi w objęciu prowadzenia w wyścigu nowości technologicznych. Zarówno jedni, jak i drudzy są żywotnie zainteresowani wpływem techniki na ludzki aparat zmysłowy. Interesują się także bardzo sprawami agresji - wojskowi z oczywistych względów, a artyści z uwagi na szczególną wrażliwość na destrukcyjne możliwości technologii, która burzy ustalony porządek społeczny. Paradoks polega na tym, że społeczeństwo z chęcią finansuje wojskowe projekty badawcze, a sztuka żyje ze spadających ze stołu okruszków. Wojskowi pracują w tajemnicy, a artyści za wszelką cenę szukają rozgłosu. Chcąc poznać ten nowy kierunek rozwoju ludzkości, postanowiłem poznać trochę lepiej współczesną sztukę, choćby dlatego, że do technologii wojskowych nie mam dostępu. McLuhan tak zresztą kiedyś powiedział:

Gdyby udało nam się przekonać ludzi, że sztuka jest doskonałą receptą na konsekwencje wprowadzenia nowych technologii, czy wszyscy stalibyśmy się artystami? Czy też zaczęlibyśmy mozolnie tłumaczyć język sztuki na mapy nawigacyjne? Dobrze byłoby wiedzieć, co by się stało, gdybyśmy zaczęli postrzegać sztukę taką, jaką ona naprawdę jest. A jest ona dokładną informacją o tym, jak uporządkować własną jaźń, aby przewidzieć nadchodzący cios ze strony spotęgowanych możliwości człowieka.

Uprzywilejowane królestwo nowej sztuki jest światem interfejsów, nie tylko dlatego, że stało się łatwo dostępnym polem badawczym, ale także dlatego, że jest techniczną metaforą zmysłów. Dzięki rękom, uszom, oczom i innym przewodnikom wrażeń i doznań nieustannie odnosimy się do świata i wchodzimy z nim w interakcję: tym sprawom - od momentu narodzin sztuki - artyści zawsze poświęcali większość swojej uwagi. Dlatego całkowicie zrozumiałe i sensowne jest dzisiaj to, że teraz zainteresowali się oni sprawą modulacji tych interakcji dokonujących się pod wpływem nowych środków technicznych. Choć większość artystów (ale nie wszyscy) poszukuje wzorów w zjawiskach, dźwiękach, obrazach, myślach, procesach - nowy rodzaj artystów nie obawia się intymnego kontaktu z ich wersją cyfrową.

Hipertekstowość

Hipertekstowość to interaktywny dostęp do wszystkich danych z każdego miejsca na świecie. Tak jak cyfryzacja jest nowym sposobem tworzenia treści, tak hipertekstowość jest nowym sposobem jej przechowywania i przekazywania. Mimo że już sam w sobie hipertekst można uznać za inteligentny system automatycznego indeksowania i odnośników, dopiero jego zastosowanie w WWW otworzyło przed poszukującymi cały świat. WWW jest paradygmatem tego, co stało się z hipertekstem, gdy opuścił pojedynczy komputer i sieć lokalną, i wkroczył do sieci ogólnoświatowej, zmieniając w ten sposób dotychczasowe zasady gry dotyczące treści.

Hipertekst narusza rzeczywistość tradycyjnych obszarów dostarczania treści, takich jak tekst, dźwięk i obrazy wideo. Zmienia zasady przechowywania danych w oparciu o określone miejsce i dystrybucję - książek, nagrań, kaset czy filmów.
Staje się powszechny, a ponieważ jest niemal idealnie dostosowany do działania rynku i natychmiastowych dostaw, zastępuje stare systemy dostarczania wiadomości wszędzie tam, gdzie pozwala na to infrastruktura sieciowa. W krajach, gdzie jest ona dobrze rozwinięta, jak w Kanadzie czy Holandii, w przeciwieństwie do słabiej rozwiniętych sąsiadów, nastąpił w związku z tym błyskawiczny wzrost ekonomiczny. Nie trudno zauważyć, że procesowi temu próbują przeciwstawić się kręgi rządowe i korporacyjne, po pierwsze dlatego, że chwieje on ustalonymi wzorami handlu, a po drugie, że firmy koncentrują się raczej na zyskach krótkoterminowych, a nie na długofalowych korzyściach, a po trzecie, że chcąc przeprowadzić hipertekstualizację w zmurszałych strukturach, trzeba mieć wizję i niemałe umiejętności, a zwłaszcza to pierwsze.

Mimo to, cyfryzacji udało się już zdematerializować takie tradycyjne sfery wspierające pamięć, jak książki, nagrania czy kasety. Szansa na włączenie hipertekstualizacji w proces produkcji i późniejszego dostępu do produktu finalnego jest także poważnym argumentem przy przechodzeniu z mediów linearnych (analogowych) na nielinearne (cyfrowych). Z uwagi na łatwość rekonfigurowania danych, zmienia się forma ich przekazywania - z masowej dystrybucji na dostawę zorientowaną na indywidualnego użytkownika. Ekonomia informacji odchodzi od konkretnych technologii przechowywania danych - od analogowego wideo, audio i książek - do inteligentnych komputerów wytwarzających informacje na żądanie. Mówiąc inaczej, podczas gdy technologie informacyjne z przeszłości wspomagały naszą pamięć, dzisiejsze technologie wspomagają przetwarzanie informacji; wspomagają więc naszą inteligencję. Zmiana ta jest odbiciem szerszych przemian zachodzących w kulturze - poczynając od produkcji opartej na pamięci, do produkcji opartej na inteligencji. W ten sposób przechodzimy z epoki 'odtwarzania' do epoki 'przetwarzenia'. Innymi słowy rozwijamy w sobie nowe modele poznawcze wspomagane komputerowo, a także wspomagane komputerowo nowe formy współpracy - w istocie nowe formy otwartości poznawczej.

Komunikacyjność

Komunikacyjność jest tak samo rzeczywistym stanem człowieka, jak kolektywność czy indywidualność. Jest to ten sam ulotny stan, który ma miejsce w rozmowie lub współpracy co najmniej dwóch kontaktujących się ze sobą osób. Sieć, jako medium otwarte par excellence, jest technologią wychodzącą naprzeciw tej naturalnej formie ludzkiej aktywności jaką jest interakcja. Innymi znanymi mediami otwartymi są telegraf i telefon, obydwa funkcjonują jednak w konfiguracji jeden-do-jednego, albo punkt-do-punktu. Podczas jednak gdy Internet zwiększył stopień komunikacyjności, dodając do tego opcję punkt do wielu punktów (transmisja), Sieć dzięki hipertekstowi dodała do tego procesu kolejny wymiar - łącząc ze sobą treści w obrębie tej samej komunikacji. Potem Marc Andreessen nadał temu przedsięwzięciu nowe przyspieszenie wymyślając Mozaikę. Dzięki połączeniu pożytecznego z przyjemnym, kolorowym i zmysłowym obdarzył on w ten sposób Sieć nieodpartym urokiem.
Komunikacyjność' Sieci polega na tym, że nie tylko pozwala na indywidualny wkład jednostek w zbiorowe medium, lecz wręcz do niego zachęca. W rezultacie, zarówno procesy informacyjne, jak i wyrosła w ich rezultacie organizacja społeczna, są jednocześnie zbiorowe, jak i indywidualne. Dla porównania, książki sprzyjały wyłącznie rozwojowi indywidualizmu, oddzielając jednego człowieka od drugiego, ponieważ sprzyjały tylko milczącej komunikacyjności między nimi. Efektem czytania książek był więc rozwój umysłów jednostkowych i rozwój indywidualizmu. (Książki nie są w najmniejszym stopniu otwarte, ponieważ nie można w nich nic zmienić). Chociaż radio i telewizja mają w dosłownym sensie charakter wspólnotowy, gdyż odnoszą się w tym samym czasie do każdego odbiorcy, ale tak jak i książki, nie są otwarte, gdyż nie umożliwiają, ani nie zachęcają jednostek do zmiany w nich czegokolwiek w czasie rzeczywistym. Chociaż wyjątkiem od tej reguły stanowią radiowe talk shows, programy te są jednak dość dokładnie wyreżyserowane i kontrolowane. Jeśli chodzi więc o przetwarzania danych przez jednostkę - komputery są akceleratorami, które nie mają sobie równych. W momencie, gdy zostaną połączone w Sieć, ich otwartość tworzy alternatywną, nową jakość zarówno w stosunku do tego, co indywidualne, jak i zbiorowe. Otwartość jest jedną z najcenniejszych wartości, jakie w tej chwili posiada ludzkość. Jest to bowiem warunek przyspieszonego wzrostu ludzkiej produkcji intelektualnej.

Satelity w dramatyczny sposób zmieniły skalę otwartości naszego środowiska. Dziś każdy, kto ma dostęp do Sieci, może zobaczyć obraz Ziemi z satelity meteorologicznego prawie w czasie rzeczywistym. Doświadczenie to nie jest wprawdzie tym samym, co wspięcie się na szczyt góry i nie wywołuje takiej samej dumy, jakiej często doznają turyści górscy, lecz widok na ekranie monitora Ziemi jest bez wątpienia czymś rzeczywistym, jest bowiem osobistym dostępem do szerokiego świata. Za pomocą kursora można kierować kątem patrzenia, można obserwować blask słońca na jednej połowie Ziemi, a nawet tworzenie się chmur i szlaków huraganów.

Ta niespotykana zmiana skali, jaką dał zwykłym śmiertelnikom bezpośredni dostęp do środowiska ekologicznego, przygotowuje miejsce dla nowych struktur psychologicznych. Jakże mały w porównaniu z tym wydaje się renesansowy model człowieka!

Z dość dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że w rezul-tacie coraz większej ilości i coraz szybszego działania połączeń sieciowych pojawi się nowa jakość otwartej wrażliwości - nowa psychologia. O tym właśnie traktuje ta książka.

W wyniku załamania się tradycyjnych ideałów naszego stulecia, pojawiła się potrzeba nowej wiary w lepszą przyszłość. Dzisiaj świat jest pełen sprzeczności. Rosną w siłę różne systemy religijne. Dochodzi do gwałtownych starć kulturowych. Towarzyszy temu narastająca świadomość, że trzeba to wszystko raz jeszcze uporządkować. Mając na uwadze istnienie wspólnego systemu nerwowego i sensorycznego ludzkości, który jest pod kontrolą satelitów, biorąc też pod uwagę, że komputery mogą odtworzyć warunki pracy umysłu, przyszłość jest i powinna być sprawą wyboru, a nie przeznaczenia. Teraz, znając cały kontekst tego zagadnienia, znacznie łatwiej jest podjąć decyzję, niż kiedykolwiek przedtem.

Inteligencja otwarta jest książką, nie hipertekstem. Ponieważ zdaję sobie sprawę, że dla różnych ludzi różne jej części mogą być ważne, każdy rozdział pomyślany został jako samodzielna całość. Części I, II i III, zatytułowane odpowiednio "Interaktywność", "Hipertekstowość" i "Sieciowość" pozostają we wzajemnej relacji, będąc jednocześnie częściami jednej całości. Spróbowałem zresztą w każdym z rozdziałów połączyć te trzy zagadnienia, ponieważ moim zdaniem występują one we wszystkich kwestiach dotyczących technologii i kultury. Dla Czytelników, którzy lubią śledzić logiczny ciąg rozumowania umieściłem rozdziały w kolejności odpowiadającej mojemu ciągowi rozumowania, u podstaw którego leży przekonanie, że jeśli rzeczywiście technologia prowadzi nas do nowego porządku rzeczy, winna troszczyć się i mieć na uwadze wszystkich ludzi biorących w tym procesie udział

Derrick de Kerckhove

Jest dyrektorem Ośrodka Kultury i Technologii i profesorem romanistyki na Wydziale literatury francuskiej Uniwersytetu w Toronto. Był asystentem i bliskim współpracownikiem Marshalla McLuhana, znanego w świecie proroka internetu.

Jest powszechnie uważany za jego godnego następcę. Jego książki są pełne głębokiej zadumy i filozoficznej refleksji nad naturą przemian, którym poddawana jest wyłaniająca się właśnie na naszych oczach nowa elektroniczna rzeczywistość. Napisał m.in.: Powłoka Kultury, wydawnictwa MIKOM 2001, Inteligencja otwarta, wydawnictwo MIKOM, 2001, a także Transinteractvity, Brainframes: Technology, Mind and Business. Głównym przedmiotem jego zainteresowań jest rodzący się w Sieci fenomen określony przez niego mianem inteligencji otwartej, któremu poświęcił wiele warsztatów.

Niestrudzenie głosi potrzebę myślenia na skalę Ziemi oraz nowej aksjologii, która opisałaby w inny sposób stare dylematy odziedziczone po odchodzącej kulturze słowa pisanego. Nie jest jednak bezkrytycznym ideologiem kultury elektronicznej. Pokazuje bowiem nie tylko nową jakość i nieznany dotąd wymiar kultury elektronicznej, ale i zagrożenia, które mu towarzyszą.

Wiodącym problemem, który pojawia się zwłaszcza w ostatnim okresie jego twórczości jest sprawa naszego uczestnictwa w tym procesie i osobistej odpowiedzialności za kształt wspólnego dobra. Erudycja, analityczny umysł i wyobraźnia sprawiły, że jego książki są pełne głębokiej zadumy nad losami nowej ery ludzkości, jaka jest kultura elektroniczna.


Alternatywny układ tekstu.



Posted in , . Bookmark the permalink. RSS feed for this post.
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Popular Posts

Search

Swedish Greys - a WordPress theme from Nordic Themepark. Converted by LiteThemes.com.